wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 2


Obudziłam się z lekko bolącą szyją i zdrętwiałymi nogami. Usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki i jej nowo poznanych przyjaciół. Spojrzałam w okno zauważyłam lotnisko. Nie myliłam się ponieważ usłyszałam głos stewardesy proszącą o zapięcie pasów bo lądujemy. Tak jak chciała tak też zrobiłam.
Gdy tylko odebrałam bagaż, postanowiłam złapać jakąś taxówkę. Zanim samochód się zatrzymał przede mną, Wiola zdążyła do mnie dojść.Kierowca pomógł nam schować bagaże do bagażnika. Wsiadając brązowowłosa powiedziała kierowcy nasz adres, a ja przykleiłam się do tylnej szyby auta.Starałam się zapamiętać jak najwięcej uroków tego miasta, by móc później przelać je na papier. Tak bardzo się cieszę, że tutaj jestem. Zawsze chciałam zwiedzić słoneczną Kalifornie. Odrywając się od szyby zauważyłam, że kierowca się zatrzymuje. Wysiadając z taxówki, moim oczą ujrzał się niewielki domek jednorodzinny, z małym ogrodem który zasłonięty był żywopłotem. Kierowca wyjął nasze bagaże, a ja mu zapłaciłam.
- Jest piękny.- powiedziałam, zafascynowana nowym mieszkaniem.
- Masz rację. – odpowiedziała moja towarzyszka.
Przekręciłam klucz w drzwiach. Lekko je popchnęłam. Moim oczą ukazał się niewielki hol. Z lewej strony znajdowały się schody prowadzące na górę. Wiola bez zastanowienia rzuciła swoje torby i wbiegła na górę.Przecież musi mieć najlepszy pokój.
Wchodząc na górę usłyszałam, zauważyłam wychodzą z jednego z pomieszczeń.
- Ten jest mój. –powiedziała cała w skowronkach .
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo ta już była na dole. Nie wiedziałam które drzwi otworzyć. Postanowiłam otworzyć jedyne drzwi znajdujące się z lewej strony. To nie był pokój, tylko łazienka. Zamknęłam je z powrotem.Następne znajdowały się z prawej strony. Nie pewnie je otworzyła. Tym razem to pokój. Powoli weszłam do niego. Naprzeciwko mnie był drzwi balkonowe, a z prawej strony dwuosobowe łóżko. Z lewej strony łóżka znajdował się mały stolik nocny. Przy drzwiach znajdowały się szafki.
Gdy się rozpakowałam, zeszłam na dół w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Już za pierwszym razem udało mi się znaleźć kuchnie. Postanowiłam,że przeszukam pułki. Niestety poza talerzami i kubkami nic innego w nich nie znalazłam. Jak ja mam bez jedzenia wytrzymać? Pytałam samą siebie.
Weszłam na górę do mojego pokoju po torebkę. Wymyśliłam, że wybiorę się na zakupy. Wychodząc z niego zapytałam się brązowowłosej czy nie chce iść ze mną. Ta od razu się zgodziła.
Zamówiłyśmy taxówke. Poprosiłyśmy kierowcę o zabranie nas do najlepszego centrum handlowego. W drodze wymyślałam listę zakupów. Kiedy już wszystkie potrzebne rzeczy miałam, postanowiłyśmy trochę pospacerować.Zwiedziłyśmy różne części miasta. W pewniej chwili wpadłyśmy na kogoś wychodzącego za rogu. Obie się przewróciłyśmy. Miałam już zamiar powiedzieć kilka pięknych słów osobie przez którą teraz tu leże, ale zauważyłam wyciągniętą  dłoń. Złapałam ją, a nieznana mi osoba pomogła mi wstać. Kiedy już stabilnie stałam na nogach,spojrzałam na nieznajoma osobę. Był to młody chłopak, wysoki, o piwnych oczach jego włosy były staranie ułożone. Uśmiechnął się do mnie jak by chciał mnie tak przeprosić. Uśmiech miał wspaniały.
- Jestem James a ten z tyłu to Carlos.- przedstawił się i kolejny raz wyciągnął w moją stronę dłoń. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć i odwzajemnić gestu, bo usłyszałam krzyk mojej towarzyszki. Szybko odwróciłam się w jej stronę, nie zwracając uwagi na przystojniaka. Zobaczyłam klękającego nad nią ubranego w ciemne spodnie i jasną koszule Latynosa. Szybko podeszłam w ichstronę, by sprawdzić co z moją przyjaciółką. Leżała nieprzytomna.
- Co się stało? – zapytałam zdenerwowana. Klękając  nad nią.
- Nie wiem zobaczyła mnie i zemdlała. Ale wcześniej nie mogła opanować krzyku. – odpowiedział mi Latynos.
Jak to mogło się stać? Przecież człowiek nie mdleje na widok drugiego człowieka od tak sobie. I co ja teraz zrobię? Przecież nie wezmę ją na ręce i nie zaniosę do domu. Już chciałam wyjąć telefon z kieszeni spodni kiedy James złapał mnie za rękę. Kolejny raz się do mnie uśmiechnął. Wtedy zdałam sobie sprawę, że przez ten cały czas mi się przyglądał.
- Pomożemy ci. – zaproponował.
Wtedy niższy z nich, wziął Wiolę na ręce i szedł w stronę parkingu, znajdującego się kilka metrów dalej. Widząc to, nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam tak przez chwilę, jak oddalali się ode mnie. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się i zobaczyłam, ze tą osobą która mi się przypatruję jest wysoki przystojniak. Delikatnie walnęłam się w czoło.Zapomniałam mu się przedstawić. Podeszłam do niego i tym razem to ja się do niego pierwsza uśmiechnęłam. Po chwili wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
- Hej, jestem Beata. Bardzo wam dziękuję za pomoc.- chłopak odwzajemnił mój uśmiech.
Razem ruszyliśmy w stronę parkingu. James otworzył mi drzwi od strony pasażera. W ramach podziękowania pocałowałam go policzek. Co ja robię? Przecież ja go nawet nie znam, a wsiadam do jego samochodu z nieprzytomną koleżanką. Naddatek całuję go w policzek. Ja chyba zwariowałam.
- To dokąd mam panią zawieść? –spojrzałam do tyłu, a tam na kolanach Carlosa, leżała nie przytomna Wiola. Podałam mu adres i ruszyliśmy. Po kilku minutach byłam pod domem. Latynos kolejny raz wziął dziewczynę na ręce. Otworzyłam mu drzwi i pokierowałam go do jej pokoju. Za to ja w tym czasie razem z moim nowo poznanym kolegą ruszyłam do kuchni. Rozpakowałam torby. Po 15 minutach dołączyła do nas brązowowłosa wraz z Carlosem. Przygotowałam jej coś dojedzenia i razem zjadłyśmy. Około 16 chłopacy zaczęli się zbierać.
- Szkoda, że musicie już iść. – powiedziałam smutna. Naprawdę dobrze czułam się w ich towarzystwie.
- Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. – powiedział James,po czym wyszedł z domu razem ze swoim towarzyszem. 

2 komentarze:

  1. Rozdział cudny <33 Zapraszam również do siebie na nowy: http://james-maslow-x-jessica-olson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. http://james-maslow-x-jessica-olson.blogspot.com/2013/05/rozdzia-108.html

    OdpowiedzUsuń